"Jestem w ciąży i mam chłoniaka". Poruszająca historia Agaty, której dwa razy udało się pokonać dwa różne nowotwory [ROZMOWA]

Pomiędzy jedną a drugą biopsją dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Najpierw musiała stoczyć walkę z chłoniakiem Hodgkina, a potem z rakiem piersi. W walce z nowotworami Agata Wiklik-Szczeblewska ma spore doświadczenie. Dziś radzi innym pacjentom onkologicznym, jak znaleźć w sobie siłę. Emocje, które towarzyszą im na różnych etapach leczenia, w niezwykle obrazowy sposób porównuje do... kolorów.

Więcej podobnych tematów znajdziesz na Gazeta.pl

Klasyczne historie z cyklu "przychodzi baba do lekarza" często kojarzą się z mało wyszukanym dowcipem, ale zwykle jest w nich więcej powodów do łez niż do śmiechu. Wbrew pozorom, takie opowieści mogą mieć drugie dno, a nawet niepozorna wizyta kontrolna może wywrócić nasze życie do góry nogami.

Agata Wiklik-Szczeblewska myślała, że ma tylko alergię, ale przewrotny los sprawił, że wizyta u alergologa zapoczątkowała długą walkę z dwoma poważnymi chorobami — chłoniakiem Hodgkina oraz rakiem piersi.  W rozmowie z serwisem kobieta.gazeta.pl szczęśliwa matka dwóch synów zdradza kulisy zawiłych zmagań z nowotworami, które okazały się dla niej ważną lekcją życia. Niestety, musiała o nie walczyć aż dwa razy.

Zacznijmy od początku, czyli cofnijmy się do momentu, kiedy dowiedziała się pani o tym, co jej dolega.

Agata Wiklik-Szczeblewska: Moja historia związana z chłoniakiem Hodgkina ma już trochę lat. Wszystko zaczęło się w 2006 roku. Chorobę wykryto w zasadzie przez przypadek. Poszłam do alergologa, bo jestem uczuleniowcem. Przed wykonaniem testów na alergię doktor mnie zbadała i wyczuła jakieś zgrubienie nad obojczykiem koło szyi i zapytała się mnie: "Co to?"

Szczerze powiedziawszy, wcale tego wcześniej nie zauważyłam, więc nie zdawałam sobie sprawy, w jaki sposób mogło się to pojawić na ciele. Lekarka stwierdziła, że odczulanie będzie można podjąć za jakiś czas, a dla świętego spokoju lepiej zgłosić się najpierw do onkologa.

Specjalista, z którym się skonsultowałam, potwierdził, że zauważona przypadkiem zmiana rzeczywiście nie wygląda dobrze, dlatego zlecił mi wykonanie biopsji węzłów chłonnych. Okazało się, że badanie nie wykazało żadnych komórek nowotworowych.

Lekarz, który przeprowadzał biopsję, bazując na własnym doświadczeniu w chirurgii onkologicznej, uznał, że mimo wszystko bardzo nie podobają się mu te wyniki. Kazał mi wykonać ponownie to samo badanie. Powtórna biopsja była nieco bardziej rozległa i dopiero wtedy udało się potwierdzić obecność zmian nowotworowych.

U mnie chłoniak został zdiagnozowany tak naprawdę przez zupełny przypadek. Nie odczuwałam żadnych dolegliwości, które skłoniłyby mnie do tego, by zgłosić się na badania. Dopiero znacznie później, kiedy miałam już postawioną diagnozę, byłam w stanie powiązać z tą chorobą bardzo drobne objawy, typu swędzenie skóry na nogach. Nie było to jednak nic na tyle niepokojącego, by zgłosić się z tym do lekarza.

W wieku 27 lat dowiedziała się pani, że jest w ciąży i ma chłoniaka. Ta diagnoza zbiegła się z momentem zajścia w ciążę. 

Informacja o tym, że jestem w ciąży i mam chłoniaka Hodgkina przeplatała się pomiędzy jedną a drugą biopsją. Te wiadomości dotarły do mnie równolegle. Przeszłam wtedy intensywne leczenie. Zaczęłam od radioterapii, bo ze względu na to, że byłam w ciąży, nie mogłam w początkowym okresie choroby przyjmować chemii. Dopiero po urodzeniu dziecka udało się mi dokończyć chemioterapię. Na szczęście cały ten cykl leczenia zakończył się sukcesem. Chorobę udało się opanować i jestem już w wieloletniej remisji. Chłoniak Hodgkina dogonił mnie jednak pod inną postacią.

W 2019 roku okazało się, że zachorowałam na raka piersi. Kilku lekarzy niezależnie od siebie stwierdziło, że najprawdopodobniej jest to efekt poprzedniego leczenia i naświetlania klatki piersiowej, które mogło doprowadzić do tego, że komórki nowotworowe się zmutowały.

Jak w tej chwili wygląda leczenie? Jest już pani zdrowa?

I tak, i nie. Z jednej strony jestem już po chłoniaku i mam nadzieję, że ta choroba nigdy już nie da o sobie znać. Z drugiej strony i tak chłoniak dogonił mnie poprzez raka piersi. Mam nadzieję, że jestem na dobrej drodze do wyzdrowienia, bo obecnie przechodzę już tylko leczenie uzupełniające i wszystko będzie OK.

O chłoniaku Hodgkina zrobiło się ostatnio głośno po tym, jak Shazza wyznała, że walczy z tą chorobą. Podobną diagnozę w dzieciństwie usłyszała też aktorka Agata Buzek. Co mogłaby pani radzić innym z perspektywy osoby, która sama na własnej skórze doświadczyła zmagań z tym chłoniakiem?

Na pewno ważne jest dbanie o siebie w takim podstawowym zakresie jak regularne wizyty u lekarza pierwszego kontaktu, wykonywanie podstawowych badań, morfologii i od czasu do czasu prześwietlanie klatki piersiowej.

Szczególną uwagę zwróciłabym jednak na to, by nie lekceważyć takich drobnych, ale nietypowych objawów, które wcześniej się nam nie zdarzały, jak swędzenie skóry lub nocne poty, a także przewlekłe stany podgorączkowe. To nie są rzeczy, które warto bagatelizować. Czasem przyczyna takich dolegliwości może być zupełnie błaha, ale zdarza się, że może być skutkiem czegoś dużo poważniejszego.

Natknęłam się na piękny tekst pani autorstwa, który został nagrodzony. Porównuje Pani emocje towarzyszące osobom walczącym z chorobami nowotworowymi do różnych barw.

Lubię się posługiwać metaforą kolorów. Od dawna prowadzę bloga i grupę na Facebooku o nazwie "Kolorowe raki". Jeśli mówimy o życiu po diagnozie onkologicznej, dotyczącej chłoniaka czy jakiegokolwiek innego złośliwego nowotworu, to różne kolory są łatwym do zobrazowania punktem zaczepienia.

W momencie, w którym słyszymy, co nam dolega, spada na nas czarna kurtyna. Robi się nam ciemno przed oczami i wydaje się nam, że to koniec świata. Obraz, który funkcjonuje na ten temat w zbiorowej wyobraźni, jest bardzo ponury i kojarzy się z odchodzącym z tego świata człowiekiem, a przecież nie zawsze tak jest.

Trzeba sobie dać chwilę na to, by pogodzić się z chorobą i znaleźć czas na żałobę po utraconej normalności, ale potem często bardzo szybko okazuje się, że życie toczy się dalej i może mieć wiele innych kolorów.

Choroba nowotworowa może być dla nas ważną lekcją, która otwiera nam oczy na wiele spraw i może być bodźcem do istotnych zmian. Wbrew pozorom mogą one nam czasem wyjść na dobre.

'Chemioterapia jest w ogóle straszna, ale ta czerwona, to prawdziwa rzeźnia. Mówią o niej... czerwona małpa' - śmieje się Agata Wiklik-Szczeblewska.'Chemioterapia jest w ogóle straszna, ale ta czerwona, to prawdziwa rzeźnia. Mówią o niej... czerwona małpa' - śmieje się Agata Wiklik-Szczeblewska. Agata Wiklik-Szczeblewska, archiwum własne

Od czerni i mroku przechodzi się przez różne odcienie zobojętniałej szarości, kiedy godzimy się ze swoim losem. Potem pojawia się żółć symbolizująca zazdrość o to, że straciliśmy zdrowie, a inni nadal mogą cieszyć się życiem. Czerwienimy się ze złości na to, co nas spotkało, aż robimy się niemal zieloni ze strachu przed bólem i bezsilnością wobec choroby.

Te kolory się przeplatają. Wydaje mi się, że w tej chwili jestem osobą pogodnie nastawioną do życia i tego, z czym się zmagam lub zmagałam. Czasem jednak przychodzą szare dni. To jest całkiem naturalne i chcę o tym głośno mówić, żeby nie gloryfikować emocji, jakie towarzyszą nam po zachorowaniu. Są dni gorsze i lepsze. Chodzi jednak o to, by nie skupiać się na tej najbardziej mrocznej stronie choroby, tylko zauważać inne kolory, które mogą dodać nam dużo więcej siły.

Po usłyszeniu obydwu diagnoz onkologicznych przechodziłam i przez czerń smutku i żółć zazdrości (...) bywałam zielona ze strachu i czerwona z wściekłości. Te uczucia nie są niczym wyjątkowym. Każdy ma do nich prawo. Uważam jednak, że nie warto dać się im pochłonąć bez reszty. Bo jest coś o krok dalej. Są inne kolory. Wystarczy obrócić głowę w ich stronę...

W taki sposób emocje związane z dwukrotną walką z nowotworami Agata opisała w artykule "Potrzebujemy kolorów". Ten tekst w 2021 roku został nagrodzony przez Polską Koalicję Pacjentów Onkologicznych w konkursie literackim "Żyj i trwaj".

Tekst 'Potrzebujemy kolorów' Agaty Wiklik-Szczeblewska został doceniony w konkursie literackim przez Polską Koalicję Pacjentów Onkologicznych.Tekst 'Potrzebujemy kolorów' Agaty Wiklik-Szczeblewska został doceniony w konkursie literackim przez Polską Koalicję Pacjentów Onkologicznych. Głos Pacjenta Onkologicznego, nr 3, sierpień 2021

Chłoniak Hodgkina zwany wcześniej ziarnicą złośliwą co roku diagnozowany jest u około tysiąca osób w Polsce. Jest to najczęstszy nowotwór tzw. młodych dorosłych. Atakuje około 20-30 roku życia lub po pięćdziesiątce. Może być rozpoznawany także u dzieci i nastolatków. Trudno go wykryć, bo zwykle nie boli i nie daje żadnych wyraźnych objawów.

Sygnałem świadczącym o tej chorobie może być m.in. powiększenie węzłów chłonnych, nadmierna potliwość, przewlekłe stany gorączkowe lub swędzenie skóry. U niektórych może pojawić się uczucie dyskomfortu po spożyciu nawet niewielkiej ilości alkoholu.

Regularne wykonywanie badań diagnostycznych oraz systematyczna kontrola stanu zdrowia u lekarza może ułatwić nam rozpoznanie choroby na początkowym etapie. Szacuje się, że nawet 80 proc. pacjentów ma szanse na wyleczenie, jeśli choroba zostanie u nich wykryta we wczesnym stadium.

'Mam na imię Agata. Dwa razy zachorowałam na dwa różne nowotwory i dwa razy uparcie walczyłam o życie, zdrowie, siły i uśmiech' - tak się przedstawia Agata Wiklik-Szczeblewska, która dwukrotnie pokonała walkę z nowotworami.'Mam na imię Agata. Dwa razy zachorowałam na dwa różne nowotwory i dwa razy uparcie walczyłam o życie, zdrowie, siły i uśmiech' - tak się przedstawia Agata Wiklik-Szczeblewska, która dwukrotnie pokonała walkę z nowotworami. Agata Wiklik-Szczeblewska, archiwum własne

Agata Wiklik-Szczeblewska — dziś jest matką dwóch synów. Jedno z dzieci urodziła w trakcie leczenia onkologicznego. Na nowotwory chorowała dwukrotnie. W 2006 roku zdiagnozowano u niej chłoniaka Hodgkina, a w 2019 roku — raka piersi. Prowadzi bloga koloroweraki.pl  oraz stronę onkobaza.pl, na której można znaleźć informacje niezbędne w trakcie walki z chorobami nowotworowymi. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.